niedziela, 5 lutego 2012

Luty

Nadszedł luty, a jedyne, co mi przychodzi do głowy, to:
„Idzie luty, ubierz buty”.
Twórczo. Odstąpić komuś trochę weny?

Mętlik w głowie. Bałagan w domu. Zimno. Ręce opadają.

Chyba najlepiej byłoby ubrać te buty i się trochę powłóczyć po okolicy. Obejrzeć kilka potencjalnych miejsc zbrodni, czyli zbadać teren do mojego kryminału.
Pracuję właśnie nad karkołomną sceną i mam ogromną ochotę wypróbować ją w praktyce. Korci mnie za każdym razem, kiedy przechodzę obok głębokiego jaru. Obawiam się jednak, że moja bohaterka ma lepszą kondycję i że ja po takim wyczynie kaskaderskim wylądowałabym w szpitalu. Może wrzucić tam lalkę?

A jak Wam idzie pisanie? Albo przynajmniej: jak Wam idzie luty?

13 komentarzy:

  1. Moje pisanie jest również nieco karkołomne, ale najważniejsze to się nie poddawać. Życzę Tobie owocnej pracy. Niech literki same Ci się układają. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie wena przeszła na rękoczyny i dłubię, dłubię, dłubię...:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja droga, rozpędziłam się nieco z pisaniem i publikowaniem swoich tekstów. Wydaje mi się, że nie wiem co to znaczy "Przestać. Zatrzymać się i odpocząć". Jesteś genialna - Twoje rady bardzo mi pomagają! dziękuję!

    Oto coś nowego do czytania:
    http://wydaje.pl/ebooks/show/647/Przedswiateczna-gonitwa

    Pozdrawiam! x

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję, Katarzyno. :-) Niech żyje karkołomność, przynajmniej nie nudzimy się.

    Piękne te Twoje rękoczyny, Agato Adelajdo. Pomysł na lalkę chyba podkradnę. :-)

    Marysiu, dziękuję za informację - szczytny cel, szczególnie zimą zwierzęta potrzebują naszej pomocy. Odezwę się wkrótce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na Twój odzew, Aniu! x

    OdpowiedzUsuń
  6. "Pracuję właśnie nad karkołomną sceną i mam ogromną ochotę wypróbować ją w praktyce."
    Jej zabrzmiało strasznie ;). Może lepiej ograniczyć się do wyobraźni?

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Platea Perduta (czy mogę po imieniu?),
    wrzuciłam fragment do krytyki. Asia stwierdziła, że upadek powinien bohaterkę zabić. Kicha - trzeba wyraźniej pokazać stromość zbocza.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że możesz po imieniu :) A co do upadków - mam na swoim życiowym koncie złamanie podstawy czaszki z powodu upadku właśnie. Jeżeli potrzebujesz szczegółów - to chętnie Ci o tym doświadczeniu opowiem.

      Usuń
    2. Olu, chętnie przeprowadzę z Tobą wywiad, jeżeli wspomnienia nie są zbyt bolesne. Dziękuję, sama nie będę musiała próbować. Ten jar mnie codziennie kusi.

      Usuń
    3. Ania,
      ni ma sprawy. Upadek był z konia, ale łup był porządny, więc chyba się nada. Jakby co, służę pomocą :)

      Usuń
  8. A ja utknęłam na szczegółach. Może dlatego, że to scena finalna. Mam wrażenie, że coś, jakaś tajemna siła, nie chce, żebym skończyła pisać;D

    Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, minęła północ. Czy Twoja książka gotowa? Uważam, że nie należy się spieszyć. Odłożyć na bok, zająć się czym innym, potem wrócić i przeczytać świeżym okiem. Wydaje mi się, że jesteś dla siebie za surowa z tymi terminami.
      Może po prostu zacznij pisać coś nowego? Niech tajemna siła będzie z Tobą!

      Usuń
  9. Aniu,

    Dziękuję, i mam nadzieję, że ta moc przy mnie zostanie.
    Ale ciężko się zabrać za coś nowego, jak stare dynda nad głową. Właściwie to prawie skończyłam. Jutro przeczytam już całość, jak dziecko pozwoli, bo znów złapała jakąś infekcję. I wieczorem oznajmię światu, że to już. Że nie ma się do czego przyczepić... Jej, tak bardzo bym chciała, zrobić to właśnie w Walentynki!

    OdpowiedzUsuń