Mój synek uczestniczy od poniedziałku w programie Safety Town.
Wczoraj uczono dzieci między innymi tego, co robić w przypadku trzęsienia ziemi. Drop, cover and hold on. Musieliśmy to ćwiczyć w domu, trzymając się nogi od stołu, a potem dziecko urządziło trzęsienie ziemi (i przy okazji tsunami) w swoim pokoju.
„Zobacz, mamo!”
„No, widzę, masz bałagan. Jak zwykle.”
„Nie, to było trzęsienie ziemi. I tsunami!”
Na jedno wychodzi.
Ze szkoły przyniósł rysunek. Kto zgadnie, co jest pod stołem?
Pojęcia nie mam! Ale stawiam, że to są ręce, które się trzymają stołu (pasowałoby do opisu historii...).
OdpowiedzUsuńNaprawdę macie tam trzęsienia ziemi?? To wiejcie stamtąd natychmiast! Tu w Polsce jest miło i bezpiecznie ;)
Pozdrawiamy!
Ręce, głowa, szyja, tułów, nogi. Ja nie zgadłam. Mąż myślał, że to śpiwory.
OdpowiedzUsuńJedyne trzęsienie ziemi, którego doświadczyłam świadomie, spotkało mnie w Niemczech. Taki wstrząsik.
Słyszałam, że w Polsce burze i powodzie.
Pozdrawiam i czekam na Twój wpis! :-)
Długopisarko, zapytam: gdzie ty mieszkasz moja droga?
OdpowiedzUsuńW Kalifornii. Ale często się przeprowadzamy. Pozdrawiam gorąco!
OdpowiedzUsuńStąd ten dostęp do wszystkich książek po angielsku!!! O ja głupia - mogłam się domyśleć.
OdpowiedzUsuńPs. Tak przy okazji - wysłałam Ci wiadomość na maila. :) Co Ty na to?!!