Z racji tego, że kupiłam pół galona (1,89 litra) śmietany kremówki, moje desery bazują ostatnio właśnie na niej. Bita śmietana do truskawek, ciasto ze śmietaną, lody z maszynki, a dzisiaj – crème brûlée.
Oto uproszczony przepis z magazynu Bon Appétit (październik '95).
Crème brûlée o smaku pomarańczy, dla 3 osób:
1/4 szklanki soku pomarańczowego
1 szklanka śmietany kremówki
1/6 szklanki cukru
3 duże żółtka
1 łyżeczka startej skórki pomarańczy
1/2 łyżeczki esencji waniliowej
Zagotować sok w rondelku, aż zostanie go 1 łyżka stołowa.
W innym rondelku połączyć śmietanę z cukrem i mieszać na średnim ogniu, aż cukier się rozpuści. Żółtka dobrze rozkłócić w średniej misce. Stopniowo wlewać do nich gorącą miksturę śmietankową, dobrze mieszając. Dodać sok, skórkę pomarańczową i wanilię. Wlać krem do trzech kokilek i wstawić je do brytfanny. Brytfannę wypełnić wrzątkiem, tak, żeby woda sięgała do połowy wysokości foremek.
Piec krem w temperaturze 175°C, aż się zetnie w środku, 25 - 30 minut. Wyjąć z wody, ostudzić. Przykryć i wstawić na noc do lodówki. Można zjeść wcześniej. Można lekko zmrozić w zamrażalce. Można posypać złotym cukrem i potraktować go króciutko ogniem z piekarnika lub mini-miotacza.
Podawać z espresso.
Smacznego!
Mmmm... Jaka pycha... Uwielbiam krem brule :) Szczególne, jak karmel ścieka po śladach zrobionych przez łyżeczkę... :) Jadaliśmy go często we Francji, a w pierwszym meksykańskim mieście, w którym nas goszczono, w Aqua Dulce, po obfitej, bardzo, bardzo obfitej kolacji, gdzie szczytem nieuprzejmości i obrażenia gospodarzy byłoby nie zjeść wszystkiego, więc się napchaliśmy do syta... I siedzimy, i odpoczywamy, i się cieszymy, że już nic nie ma na stole, i wtedy właśnie przynieśli deser. Creme brule. Oczywiście na taki deser miejsce się zaraz znalazło :)
OdpowiedzUsuńOsobiście muszę zainwestować w palnik gazowy i kokijki i będę piec ten krem.
Przepis niesamowicie prosty, polecam.
OdpowiedzUsuńNiestety, moje foremki nie są ogniotrwałe, więc trzeba obejść się bez karmelowej skorupki. Ale krem i tak pyszny!
Palce lizać! Pewnie kiedyś sama wezmę się za przyrządzenie "twojego" deseru, najpierw jednak zjem z mężem (i z Cheekym Elfem!) blok czekoladowy. Mniam! Mniam! x
OdpowiedzUsuń