Czytałam właśnie kryminał „O krok”, gdy skończyła mi się kawa, a bez kawy w tej książce nic się nie dzieje.
Przytoczę fragment:
„Wallander asked Nyberg if he wanted coffee, but he declined.
«I have more than twenty cups a day,» he said. «To keep my energy up. Actually, maybe just to stick it out.»
«Police work wouldn't be possible without coffee,» Wallander said.
«No work would be possible without coffee.»
They pondered the importance of coffee in silence.” [1]
No i mamy dramat. Trzeba się było wybrać do sklepu, a tam, zaraz za drzwiami, stanowisko z diamentami. Obowiązkowo z lustrem. Mijam drogocenne kamienie w drodze po drogocenne ziarna i miga mi w lustrze odbicie, jakby dopiero co zwleczone z łóżka. Cóż za kontrast z blaskiem brylantów. Dlaczego oni tę biżuterię ulokowali tuż przy wejściu?
A jeszcze, gdy mąż powiedział, że musi wracać na spotkanie w pracy, i że nie mamy czasu na mielenie, i że w dodatku będę mogła to zrobić dopiero za kilka dni, to myślałam, że wybuchnę. Wyobraziłam sobie siebie z tłuczkiem do mięsa, rozgniatającą ziarna, fruwające odłamki w kuchni i opętanie w oczach...
Na szczęście mąż wyczuł niebezpieczeństwo i historia skończyła się dobrze, tzn. bez udziału tłuczka do mięsa.
[1] Henning Mankell, „One Step Behind”, tłum. Ebba Segerberg, wyd. The New Press 2002, s. 246
Całe szczęście, że nie ma u nas diamentów w spożywczaku i że... nie jestem uzależniona od kawy! Ha ha ;) Ale nie martw się, naukowcy odkrywają coraz to nowe super prozdrowotne właściwości kawy... :)
OdpowiedzUsuńU mnie już nie chodzi o zdrowie - to sprawa życia i nieprzytomności. ;-)
OdpowiedzUsuńFarciarz ten Twój mąż... mój - to by dostał tłuczkiem po głowie... bez zastanowienia, bez powodu... LOL! :D Ps. Dobrze, że mój mąż po polsku nie umie czytać! Uff!
OdpowiedzUsuń